Czy ekologiczna deratyzacja jest możliwa? Gryzonie, małe, szybkie, sprytne, czasem będące bohaterami bajek dla dzieci, w realnym życiu z pewnością z nami nie porozmawiają ani też nie ugotują nam zupy. Interesuje je jedzenie, a poza nim… jedzenie. Należy przy tym podkreślić, że fakt – znalezione, mogłoby się więc zdawać, że niczyje, ale niezupełnie, bo zwykle nasze, gromadzone w półkach, wyrzucane na śmietnik, przechowywane na później. Dlatego też szczury i myszy lubią towarzystwo człowieka i od dawien dawna z nami „współmieszkają”, niestety czasem dosłownie.

Natomiast za jedzenie oferują nam zanieczyszczanie tego, które pozostaje – odchodami, sierścią, złuszczoną skórą i mnóstwem bakterii, które na sobie noszą, wywołującymi tak poważne choroby, jak: dżuma, tyfus, gruźlica, choroba Weila i wiele innych. I ten właśnie czynnik jest tym, który decydująco wpływa na fakt walki z gryzoniami i stosowania cyklicznej deratyzacji. Drugim, jak się zdaje, decydującym faktem jest to, iż szczury i myszy nie odejdą, gdy się już pojawiły. Ostatni zaś to plaga, którą tworzą jeśli się z nimi nie walczy i nie ma tu żadnych wyjątków.

Domowa deratyzacja

Aczkolwiek plaga gryzoni to najgorszy scenariusz, z którym zawsze musimy się liczyć. W obecnych czasach jej rozrost jest jednak stale ograniczany, dlatego też tylko czasem musimy się bronić przed sporadycznie występującymi szkodnikami. Choć zaleca się wówczas deratyzację, to na własne ryzyko możemy się zdecydować na samodzielne wytępienie myszy czy szczurów.

Jeśli dodatkowo chcemy uniknąć stosowania chemii, to jest na walkę z gryzoniami kilka sposobów. W większości tradycyjnych, ale też nowoczesnych, a należą do nich:

  • wykorzystanie kotów – a istnieją wśród nich odmiany, zwane szczurołapami, które doskonale sprawdzają się w likwidowaniu rzeczonych szkodników,
  • podobnie, wykorzystanie psów – ich obecność odstrasza myszy i szczury, a wiadomo, że zazwyczaj je wywęszą i przepłoszą, co gryzonie szybko uznają za warunki niesprzyjające spokojnej egzystencji; szczególnie dobrze sprawdzają się jamniki i teriery,
  • zasadzenie roślin odstraszających gryzonie – wielu z nich zwierzęta te nie cierpią, a szczególnie: nostrzyku, korony cesarskiej, wilczomlecza, dzikiej mięty, rumianku, oleandru i świeżych liści pomidorów, nie tolerują ponadto czosnku, a wśród innych zapachów należy wymienić: zapachy cytryny (im bardziej spleśniała tym lepiej) oraz smarów i olejów mechanicznych, a nawet kostek WC,
  • pułapki mechaniczne – stosowane „od zawsze”, średnio sprawdzające się w likwidacji kolonii, lecz zazwyczaj są skuteczne,
  • klatki – będące pułapkami działającymi na podobnych zasadach co mechaniczne, lecz nie zabijają one gryzoni,
  • pułapki z lepem – wielkości płyty CD, gdy zwierzę ich dotknie już się nie uwolni od mocnego kleju,
  • stacje deratyzacyjne – specyficzne karmniki, zwabiające do środka gryzonie wyłożonym pokarmem, a po zgromadzeniu się w środku ich określonej ilości (wagowej) zamykające się i mechanicznie zabijające szkodniki,
  • oraz odstraszacze elektroniczne – wytwarzające dźwięk o określonej częstotliwości (25-65 kHz), który sprawia gryzoniom ból; jak zapewniają producenci, po ok. 2 tygodniach działania urządzenia szczury i myszy zaczynają opuszczać gniazda (zasięg dźwięku dochodzi do 500 m²).

Co wtedy, gdy stosowane metody zawodzą?

Z pomocą wymienionych wyżej metod zwalczania gryzoni radzimy sobie, gdy ich populacja jest nieliczna. Jeśli rośnie, tradycyjne sposoby nie są wystarczające, by się przed szkodnikami uchronić. Jedyną nadzieję można wiązać z odstraszaczami elektronicznymi. Aczkolwiek w związku z tym, że ich zastosowanie nie jest powszechne i nie wyparły one innych metod. Wydaje się, że również ich skuteczność nie jest jednoznaczna.

Zwiększanie się populacji szczurów i myszy zawsze prowadzi do konieczności zastosowania metod sprawdzonych, stosowanych przez profesjonalne firmy DDD. Innymi słowy chemiczna deratyzacja. W przeciwnym wypadku narazimy się na rozrost kolonii. Do czego dochodzi nie w wyjątkowych warunkach, a zawsze, gdy nie podejmuje się odpowiednich środków zabezpieczających. Są one w wielu miejscach stosowane ustawowo i cyklicznie. Tylko dlatego nie walczymy z plagą myszy i szczurów na co dzień. Jak widać, dzięki dezynfekcji, dezynsekcji i deratyzacji możemy zapewnić sobie życie w czystości. Bez obecności groźnych bakterii i zarazków, a także bez owadów, robaków i gryzoni. Korzystać z czystych przyborów toaletowych, po podłogach nie biegają nam pluskwy ani karaluchy, a w piwnicach możemy spokojnie trzymać choćby ziemniaki, ponieważ nie ma tam szczurów ani myszy. Profesjonalna deratyzacja to odpowiedź, której szukacie!